Jestem trenerem, czyli z definicji swojej roli, pracuję z grupami. Wykorzystuję siłę i dynamikę grupy oraz różne formy grupowych doświadczeń czy metod pracy, aby pomagać ludziom lepiej rozumieć siebie, uczyć się kompetencji oraz rozwijać się zawodowo i osobiście. Jednak, jak myślę o tym, co w tej pracy jest najważniejsze, co może stanowić jeden z kluczowych fundamentów dobrego procesu edukacyjnego czy rozwojowego, to najczęściej moje przemyślenia, kierują się w stronę tego co jednostkowe, a w szczególności w stronę tego, na ile w trakcie prowadzonego szkolenia, uda mi się nawiązać osobiste i wystarczająco dobre połączenie z każdą z indywidualnych, konkretnych osób, które biorą udział w danym wydarzeniu edukacyjnym.
Podstawą tego połączenia, jest dostrzeżenie człowieka w możliwie pełnym wymiarze jego wewnętrznego doświadczenia. Istotne w tym względzie są zarówno myśli jak i emocji, nadzieje jak i obawy, posiadane oczekiwania czy doświadczane niepewności. Ważne są wspomnienia i przeżycia dotyczące przeszłości, jak i wyobrażenia, fantazje czy lęki związane z przyszłością. Jednak szczególnie znaczące jest to, w jaki sposób owe wewnętrzne, różnorodne doświadczenia kształtują chwilę obecną osoby uczącej się, jak wpływają na jej obecne relacje, jak kształtują jej aktualne dylematy, ponieważ realna zmiana możliwa jest wyłącznie w tu i teraz.
Wierzę i wiem, że im bardziej uda mi się takie połączenie nawiązać, im bardziej uda mi się uchwycić wewnętrzny świat drugiego człowieka i go zrozumieć, tym łatwiej będę mógł zaoferować mu adekwatną pomoc i wsparcie, w dokonaniu zmian, jakich potrzebuje i to bez względu na to czy ową zmianę będziemy rozumieli jako poszerzenie wiedzy, opanowanie umiejętności, rozwój w określonej roli zawodowej czy rozwiązanie konkretnego dylematu lub impasu w jakim się obecnie znajduje.
Wiem także, że kiedy takie połączenie w doświadczeniu uda nam się zbudować, z reguły uczestnicy mają możliwość sięgnąć dalej i głębiej w swoich poszukiwaniach oraz zrobić tym samym więcej dla siebie, niż w tych przypadkach, gdy tego połączenia brakuje. Dzieje się tak moim zdaniem dlatego, że kontakt interpersonalny oparty na zaufaniu, bliskości, wzajemnym poszanowaniu i zrozumieniu jest jedną z fundamentalnych potrzeb ludzkich oraz podstawowym czynnikiem wspierającym rozwój, szczególnie w obszarze psychologicznym.
Z dydaktycznego punktu widzenia, myślą sobie też, że nauka aby była efektywna warto jest aby startowała z punktu, w którym obecnie stoi osoba ucząca się, aby opierała się na jej zasobach, dotychczasowej wiedzy, aktualnym rozumieniu, a te są przecież najbardziej dostępne w jej aktualnych doświadczeniach, dylematach, zainteresowaniach, czy określonym poziomie opanowania kompetencji, nad którymi się pochylamy. Jako edukator tak rozumiem swoją rolę i jedno z ważniejszych zadań, aby umiejętnie dotrzeć do tego miejsca gdzie obecnie są osoby uczące się i adekwatnie je rozpoznać. Kiedy uda mi się tam dotrzeć lub mówiąc inaczej, kiedy drugi człowiek dopuści mnie do tego miejsca w swoich doświadczeniu, z którego rodzą się ważne teraz dla niego pytania, potrzeby czy zainteresowania, będę mógł na miarę moich możliwości i okoliczności w jakich się znaleźliśmy prawdziwie mu pomóc. Moje doświadczenie równolegle pokazuje, że próba wyjaśniania ludziom rzeczywistości czy przekształcania ich sposobów myślenia czy działania, bez sięgnięcia do ich osobistych doświadczeń i aktualnych punktów widzenia, bez względu na to w jak atrakcyjnej formie nie byłby one podane, najczęściej przynosi kiepskie rezultaty.
Takie połączenie, nie dzieje się oczywiście od razu, a raczej buduje się w stopniowym procesie wzajemnego poznawania się, odsłaniania i zbliżania się do siebie. Aspekt wzajemności i uznania dla komplementarności relacji edukacyjnej wydaje się być tutaj kluczowy.
Kiedy pomyślimy o procesie edukacyjnym, który zakłada pracę w oparciu o realne doświadczenia osób uczących się, zobaczymy, że jest to sytuacja, w której jedna osoba (z początku trener, a potem jeżeli proces grupowy rozwija się dobrze również inni uczestnicy grupy) chce poznać “co siedzi w głowie i sercu drugiej osoby”. Co więcej ta chęć poznania, oparta oczywiście nie tylko na naturalnej ciekawości drugiego człowieka, ale też na profesjonalnej roli i związanych z nią zadaniach, dotyczy nie tylko myśli i uczuć, ale także dylematów, pragnień, trudności, obaw, a więc tego co rzadko bywa ujawniane w prosty i bezkonfliktowy sposób. Warto, abyśmy pamiętali, że w relacji edukacyjnej moje oczekiwania czy założenia związane z dążeniem do poznania drugiej osoby i spotkania się z nią w jej aktualnym, znaczącym doświadczeniu, są tylko jedną stroną medalu tej relacji. Aby to mogło się ziścić, konieczne jest to, aby osoba ucząca się uznała mnie i inne osoby w grupie, jako godne zaufania, jako ludzi przy których będzie gotowa się otworzyć, podzielić się swoim światem wewnętrznym i wspólnie przeżywać proces edukacji, ze wszystkimi jego wzlotami i wyzwaniami.
Pamiętajmy też, że nawet wówczas, gdy dzieje się to przy wzajemnym uznaniu swoich ról i odpowiedzialności, to i tak proces ten będzie wymagał radzenia sobie z naturalnymi mechanizmami obronnymi, pojawiającymi się zazwyczaj w angażujących procesach zmiany czy rozwoju. Warto byśmy mieli na uwadze, że bliskości, zaufania, otwartości, wzajemnego poszanowania nie da się wprowadzić żadnym dekretem, słowem czy ćwiczeniem. To są zjawiska, które jeżeli wszystko dobrze się układa, mogą jedynie z czasem pojawiać się w doświadczeniu wzajemnego kontaktu i w swoim następstwie wspierać tworzenie relacji edukacyjnej, która będzie pozwalała obu stronom wzrastać i czerpać od siebie nawzajem. Koniec końców w tym procesie to zawsze osoba ucząca się, w oparciu o bardziej lub mniej świadome mechanizmy, będzie podejmowała ostateczną decyzję, na ile zaufać trenerowi, grupie i ostatecznie sobie, aby dzielić się z innymi otwarcie swoimi doświadczeniami i uczyć się dzięki nim.
Każdy z nas zapewne, kto ma za sobą różne doświadczenia rozwojowe, wie, że nie jest to proces łatwy i mimo swoich ewidentnych korzyści, nie wiąże się tylko z pozytywnymi doznaniami. Odsłanianie się, pogłębianie wzajemnego zaufania, odwaga w dzieleniu się swoimi myślami i uczuciami czy też gotowość do przyjmowania i rozumienia myśli i uczuć innych ludzi, wymaga czasu i szeregu sprzyjających warunków. Jednym z ważnych zadań jakie stoją przed nami jako trenerami czy edukatorami jest wspierać ten proces, co możemy robić między innymi tworząc optymalną do tego przestrzeń edukacyjną, której jednym z wyznaczników jest owe szczególne połączenie, pozwalające spotkać się z osobą uczącą się w jej prawdziwym doświadczeniu.
Aby to zrobić, warto jest byśmy nawiązywali je stopniowo, pozwalając i nam i osobom uczącym się, powoli odkrywać siebie, budować coraz bardziej autentyczne i pogłębione relacje i potwierdzać w osobistym doświadczeniu opłacalność dążenia do wzajemnego zaufania, otwartości i wspólnego uczenia się. Chciałbym opisać kilka takich momentów, które w mojej pracy pozwalają mi i ludziom obecnym na szkoleniu, takie połączenie nawiązywać i je pogłębiać. Ułożyłem je w chronologicznej kolejności, którą z reguły praktykuję w prowadzonych przeze mnie procesach edukacyjnych. Kolejność ta przedstawia także naturalne kroki pogłębiania wzajemnych interakcji i rozumienia osób, z którymi pracujemy.
Odpowiednie nastawienie
Pierwszym krokiem jest dla mnie zawsze moment, w którym zapada decyzja o rozpoczęciu procesu edukacyjnego i pojawiają się pierwsze wyobrażenia tego z kim, w jakim temacie i w jakim kontrakcie będę pracował. W tym momencie z reguły nie mam jeszcze kontaktu z faktycznymi uczestnikami szkolenia, a jedynie z moimi myślami, wyobrażeniami i nastawieniami wobec wspólnej pracy. Piszę o tym momencie, ponieważ wierzę, że nasze nastawienie do pracy, otwarta głowa i serce, odpowiednia pozycja życiowa, świadoma refleksja i gotowość na spotkanie z drugim człowiekiem, procesem i niewiadomym znacząco wpływają na jakość interakcji, które będziemy tworzyli z grupą edukacyjną. Relacje mają tą cechę w sobie, że są najczęściej wzajemne i transakcyjne, czyli tworzą się we wspólnych interakcjach. Nawet jeżeli nie mamy wpływu na uczestników, mamy chociaż częściowy wpływ na nas samych i to w jaki sposób ich przywitamy, z jakim nastawieniem do nich wyjdziemy i co będziemy chcieli od nich uzyskać. Dla mnie pomocne jest na tym etapie refleksja wokół doświadczenia człowieka na początku procesu edukacyjnego i tego, jakich warunków by on potrzebował, aby mógł mimo stresu, niepewności i nowości bezpiecznie poczuć się we wzajemnej relacji ze mną i innymi uczestnikami.
Pamiętajmy też, że ludzie, którzy wiedzą, że będą brali udział w doświadczeniu edukacyjnym, w mniejszym lub większym stopniu, w swojej wyobraźni tworzą już jakiś obraz tego, co ich czeka. Zapewne jednak nie są już tak bardzo świadomi, jak ich projekcje będą wpływały na pierwszy kontakt, wzajemne interakcje czy w konsekwencji na doświadczenia, emocje i reakcje innych ludzi. My jednak będąc w pozycji profesjonalnej mamy tą wiedzę i możemy wykonując pracę wokół własnych wyobrażeń, oczekiwań i nastawień zrobić ten pierwszy krok, w stronę tworzenia przestrzeni uczenia się, które sprzyja otwartemu i zaangażowanemu dzieleniu się swoimi doświadczeniami.
Przed szkoleniem – badanie potrzeb
Drugim naturalnym momentem, który służy budowaniu owego połączenia w doświadczeniu, jest badanie potrzeb i rozmowa z uczestnikami szkolenia przed pierwszym spotkaniem na sali szkoleniowej. Warto jest byśmy w miarę możliwości robili to osobiście. Zdecydowanie preferuję kiedy mam możliwość odbycia takiej indywidualnej rozmowy z uczestnikami, w której mogę trochę ich poznać, dowiedzieć się kim są, jak pracują, z czym się zmagają czy jakie mają wyobrażenia lub oczekiwania od naszego spotkania. Z reguły jest to także dobry moment, aby trochę przedstawić siebie i porozmawiać o tym, w jaki sposób będziemy się wspólnie uczyć, na czym będzie polegało szkolenie i jak możemy sobie nawzajem pomóc, by osiągnąć to, na czym nam zależy. Z reguły takie rozmowy są także dobrą okazją do skaliborowania wzajemnych wyobrażeń, ukierunkowania wzajemnych oczekiwań i zamodelowania takiej relacji i kontaktu, które uważamy za wartościowe. Często uczestnicy mają różne pytania, wątpliwości czy obawy, więc rozmawiając z nimi możemy im pomóc zbudować bardziej pozytywny i rzeczywisty obraz wydarzania, w którym będą brali udział. Dla nas jest to też moment, gdzie możemy po mału zacząć tworzyć sobie pierwsze oparte już na rzeczywistym kontakcie wyobrażenia o tym z kim będziemy pracować, co jest ważne dla poszczególnych osób, z czym się one mierzą, jakich doświadczają trudności, co ciągnie ich lub odpycha od wspólnej edukacyjnej pracy w danym momencie. W takiej rozmowie, która z reguły trwa od pół godziny do godziny przełamujemy pierwsze lody, przekraczamy barierę wyobrażeń i robimy pierwszy (dla nas drugi już) krok w stronę nawiązania wartościowego, opartego na uważności i autentycznym kontakcie, doświadczenia relacji edukacyjnej.
Pierwsze spotkanie na sali szkoleniowej
Trzecim momentem, ważnym dla mnie są pierwsze chwile na wspólnej sali szkoleniowej. To są momenty, kiedy widzimy już ludzi w grupie i możemy doświadczyć ich w prawdziwych interakcjach z nami i innymi uczestnikami szkolenia. W bezpośrednim kontakcie, w przestrzeni sali szkoleniowej, możemy obserwować jak ludzie się poruszają, jak siadają, jak reagują na siebie nawzajem. Możemy także spróbować domyślić się jak się czują, na ile są w kontakcie ze sobą, na ile są zwróceni do ludzi lub do siebie do wewnątrz. Możemy także doświadczyć jak sami czujemy się w kontakcie z nimi, jakie pojawiają się nas wyobrażenia i reakcje, na ile są one spójne z dotychczasowymi wyobrażeniami, które zbudowaliśmy do tej pory. Z tej wiedzy stopniowo możemy uzupełniać swoje obrazy osób, z którymi pracujemy, tworzyć sobie bardziej adekwatne przypuszczenia na ich temat i tym samym zwiększać szansę na autentyczne poznanie ich i spotkanie ich w realnym doświadczeniu.
Ten moment początku wspólnej pracy jest szczególny, również dlatego, że często wiążę się z weryfikacją pierwszych wyobrażeń uczestników o nas i wzajemnej pracy. Dla uczestników jest to moment, w którym widzą po raz pierwszy z kim będą mieli do czynienia, z kim będą pracować i z kim przyjdzie im dzielić czas, nadzieje i troski. Nawet jeżeli grupa zna się dobrze i tak oczy większości uczestników będą wówczas uważnie spoglądać na osobę trenera i to na podstawie jego zachowań i reakcji, będą wyrabiać sobie pierwsze opinie odnośnie tego co ich tutaj czeka i na ile warto jest zaryzykować odsłonięcie się ze swoimi doświadczeniami. Warto jest, zatem abyśmy zadbali o przestrzeń, w której pracujemy (i to zarówno tą fizyczną jak i interpersonalną), i moment, w którym będziemy witać ludzi, aby odzwierciedlały one to na czym nam zależy, czyli otwartą rozmowę, poczucie bezpieczeństwa, gotowość do dzielenia się swoim doświadczeniem czy podmiotowość.
Dla mnie cechy tej przestrzeni wyrażają się między innymi w ułożeniu sali, w której pracujemy. Z reguły dbam aby była bez stołów, z miejscami do siedzenia ułożonymi w miarę równym kręgu. W intymności zamkniętego pomieszczenia, w którym jesteśmy tylko my i gdzie mamy możliwość spokojnie ze sobą rozmawiać. W nienachalnym, stonowanym i uważnym sposobie witania się, połączonym z reguły z życzliwym przedstawieniem się, podaniem ręki, zaproszeniem do zajęcia miejsca i krótką rozmową. W reagowaniu na pojawiajace się rozmowy, zagajenia, pytania, które zazwyczaj w tym momencie są zdawkowe, chociaż czasem bywają dość konkretne i wymagają naszego zareagowania. I ostatecznie w kontakcie ze sobą, ze swoimi emocjami, myślami i wyobrażeniami, które mogę uważnie obserwować jak pojawiają się i znikają, w miarę jak sala zapełnia się kolejnymi uczestnikami i zbliża się moment rozpoczęcia wspólnej pracy. Ten ostatni czynnik uważam za szczególnie ważny, ponieważ jest on dobrym barometrem lęku i napięcia w grupie, które to są z kolei silnie negatywnie skorelowane z gotowością do pracy na swoim doświadczeniu. Z reguły im bardziej obecny mogę być w danej grupie na początku, im mogę mieć bardziej autentyczny dostęp do własnych odczuć, myśli i przeżyć, tym mniejszy jest początkowy ładunek napięcia i niepewności w grupie, a tym samym o wiele większy zasób, do tego aby w końcu zdecydować się na zaangażowaną, osobistą i autentyczną wspólną pracę.
Pierwsza runda
Czwarty taki moment to czas pierwszej rundy. Z reguły staram się rozpoczynać szkolenia czy procesy rozwojowe rundą, czyli taką strukturą grupową, w której pytam każdą osobę z osobna o kilka kwestii związanych z nią jako osobą, pełnioną przez nią rolą zawodową, tematem szkolenia i ich obecnością na sali szkoleniowej. W trakcie rundy zachowuję dwie ważne zasady. Po pierwsze zostawiam uczestnikom swobodę w wypowiedzi, chociaż proszę aby ustosunkowali się do każdego zadanego pytania. Po drugie dbam o to, aby każda osoba z grupy miała swój czas na to by podzielić się z innymi swoimi myślami. Najczęściej ten moment rundy wstępnej, jest też dla uczestników pierwszym doświadczeniem na szkoleniu, w którym wypowiadają się na forum grupy przy pełnej uwadze, a przynajmniej z milczeniem, innych osób. Jest to dla mnie szczególny moment w budowaniu owego połączenia oraz zdobywania coraz większej ilości informacji o osobach, z którymi pracuję.
Z jednej strony runda to, jak już pisałem wyżej, czas swobodnej wypowiedzi o sobie na forum tej konkretnej grupy. Ludzie mówią i mogą doświadczyć, a my możemy współuczestniczyć czy obserwować ich w tym doświadczeniu. Jak mówią, co mówią. Na ile mówienie ich uspokaja, a na ile coraz bardziej stresuje. Na ile to, co mówią jest spójne, z tym jak mówią? Jakie reakcje we mnie powodują, a jak reaguje na ich wypowiedzi grupa? Czy jest coś, co mnie do nich zbliża, a może jest coś co mnie oddala?
Z drugiej strony jest to doświadczenie bycia słuchanym przez innych w tej grupie. Często przysłuchując się ludziom w rundzie, zastanawiam się jak ta konkretna osoba znosi fakt bycia uważnie słuchanym? Czy chce być w kontakcie z innymi, czy raczej jest w kontakcie ze swoimi myślami?
Runda to także doświadczenie słuchania innych. Pierwsze takie doświadczenie, kiedy jest się postawionym w sytuacji słuchania, najczęściej w milczeniu, wypowiedzi innych osób. Osób, które znam z innych kontekstów pracy, jeżeli jest to szkolenie dla grup z jednej organizacji, albo osób których nie znam wcale. W trakcie rundy mogę też obserwować każdego uczestnika jako słuchacza. Na ile jest w stanie wytrzymywać uwagę? Jak reaguje na ciszę? Na ile jest zainteresowany wypowiedziami innych? Jak reaguje na ich wypowiedzi?
I w końcu runda to także moment spojrzenia na pierwsze interakcje w grupie. Dostrzeżenie pierwszych sympatii i być może antypatii. Zauważenie lub raczej wyczucie poziomu swobody lub napięcia obecnego w grupie. Wstępne oszacowanie ewentualnych trudności, jeżeli pojawią się niestandardowe zachowania czy reakcje, które mogą być wskazaniem do późniejszych trudności.
Jestem tym trenerem, który daje rundzie swój czas. Uważam bowiem, że jest to ważny moment w kontekście budowania i pogłębiania wzajemnej relacji edukacyjnej oraz zbliżania się do doświadczenia poszczególnych osób biorących udział w szkoleniu. Wiem także, że początki bywają także ważne w kontekście modelowania takiego sposobu pracy, na jakim by mi szczególnie zależało.
Zbieranie tematów do pracy w trakcie szkolenia
Piątym ważnym etapem poznawania uczestnika i zbliżania się do jego doświadczenia jest moment zbierania oczekiwań wobec szkolenia i tematów do pracy, którymi chcieliby się zająć uczestnicy. W takiej formie i funkcji jak tutaj opisuję, stosuję ten krok w dłuższych procesach rozwojowych, kiedy mogę sobie pozwolić na wykorzystanie czasu na takie doświadczenie. Zbierając oczekiwania od uczestników pytam najczęściej o kilka spraw:
- o to czego chcieliby się dowiedzieć na tym szkoleniu i co chcieliby poćwiczyć; o to co chcieliby zmienić w sobie lub na co chcieliby wpłynąć w swoim otoczeniu;
- ale też proszę ich nieraz o sformułowanie pytania, dylematu lub problemu z którym się teraz najbardziej mierzą i na które chcieliby w trakcie szkolenia znaleźć jakąś podpowiedź.
Sama treść odpowiedzi pomaga mi najczęściej dopasować agendę i akcenty pracy. Jednak równie ważne dla mnie jest to co mówią poszczególni uczestnicy. Jakie pytania stawiają, w czym poszukują podpowiedzi, jak postrzegają szkolenie w kontekście swoich potrzeb? W tym kroku cenne dla mnie jest wzajemna interakcja i możliwość pogłębienia zgłaszanych wątków. Staram się na tyle, na ile pozwala mi na to czas i poziom wzajemnej otwartości, który z reguły jest jeszcze dość niski, zajrzeć w głąb zgłaszanych tematów i spróbować zrozumieć z jakiego powodu dla tej konkretnej osoby, określone oczekiwanie jest najważniejsze? Często więc zadaję tutaj pytania: Dlaczego jest to dla ciebie takie ważne? Co dzięki temu chciałbyś osiągnąć? Przed czym chciałbyś się zabezpieczyć? Na jaki efekt liczysz w związku z tym? Czego w tym kontekście chciałbyś uniknąć? Na co masz tutaj nadzieję? A może czego się obawiasz? Oprócz coraz lepszego poznawania ludzi, ich sytuacji i zrozumienia dla ich potrzeb w trakcie tego momentu buduję sobie bliższe wyobrażenie tego, na ile każda z osób jest świadoma swoich potrzeb, motywów, na ile też widzi własnych wpływ na to co się dzieje i jest gotowa wziąć odpowiedzialność za proces uczenia się.
Rozmowa po pierwszym doświadczeniu szkoleniowym
I szóstym, ostatnim z opisywanych tutaj, etapem zbliżania się do osoby uczącej się i jej doświadczenia momentem jest chwila zbierania refleksji po pierwszym doświadczeniu szkoleniowym. Najczęściej jest to doświadczenie rozmowy w parach lub trójkach, w którym jednym z celów oprócz zastanowienia się nad wybranym tematem związanym z treścią szkolenia, jest wzajemne słuchanie się, dopytywanie się, pogłębianie rozumienia siebie nawzajem i swoich perspektyw. Po takim doświadczeniu pytam uczestników szkolenia o podzielenie się swoimi refleksjami i w kontekście treści, o której rozmawiali ale też w kontekście ich wzajemnej rozmowy, tego co z niej wynieśli, jak im było we wzajemnym kontakcie etc.
W wypowiedziach uczestników możemy usłyszeć wiele ważnych treści, które pomogą nam w tworzeniu coraz bardziej adekwatnego obrazu ich doświadczenia, wiedzy czy ich świata wewnętrznego. Poza treściami merytorycznymi wynikającymi z tematu rozmowy, które oczywiście przybliżają mnie najczęściej do wyrobienia sobie pełniejszej opinii o tym co dana osoba wie czy jak rozumie dane zagadnienie, w trakcie tego omówienia mam szansę wychwycić takżę takie aspekty jak to:
- na ile ludzie czują się ze sobą w kontakcie swobodnie,
- na ile wzajemna rozmowa jest dla nich łatwa bądź trudna,
- jaki aspekt tego kontaktu i rozmowy był dla nich szczególnie ważny,
- czy na ile i jak głęboko są gotowi podzielić się swoim doświadczeniem ze mną i innymi uczestnikami szkolenia.
W tym momencie coraz ważniejsze stają się także reakcje poszczególnych uczestników na moje pytania lub pytania innych osób z grupy. Z tych reakcji możemy bowiem domyśleć się podstawowego nastawienia do mnie, szkolenia czy procesu uczenia się i na tej podstawie dołożyć kolejną cegiełkę w lepszym rozumieniu ich aktualnego doświadczenia.
Proces poszerzania rozumienia świata wewnętrznego i doświadczenia konkretnej osoby oraz nawiązywania z nią relacji edukacyjnej, umożliwiającej pracę na podstawie tych doświadczeń nie kończy się oczywiście w momencie przejścia tych sześciu etapów. Trwa on dalej, przez cały czas wzajemnej współpracy i każde kolejne wspólne doświadczenie, interakcja czy zdarzenie przynoszą dalsze możliwości zbliżenia się i lepszego rozumienia drugiego człowieka.
Opisałem jednak tylko te sześć etapów, ponieważ w mojej praktyce są one bardzo często standardowymi, sprawdzonymi krokami postępowania oraz zależało mi, aby zobrazować przykładem jak w kolejnych aktywnościach szkoleniowych obecny może być ów wątek budowania i pogłębiania relacji edukacyjnej.
Wierzę, że nawiązując to połączenie i zbliżając się coraz bardziej do zrozumienia drugiej osoby, jej doświadczeń i perspektyw, jej motywów i potrzeb, jej pragnień i obaw, jej dylematów i nadziei, tworzymy sobie tak naprawdę przestrzeń do pracy, w której możemy jako trenerzy zajmować się tym, co jest dla ludzi ważne i tym samym dostarczać im doświadczeń, wiedzy, umiejętności czy wspierać ich w zmianie, które mają znaczenie i są źródłem prawdziwej satysfakcji w tej pracy.
Wiem także, że procesy edukacyjne, w ramach których uda się z uczestnikami nawiązać tego typu relację, która pozwala uczestnikowi otwarcie dzielić się swoimi doświadczeniami, swobodnie i uważnie nad nimi reflektować i wprowadzać niezbędne przekształcenia czy rozwinięcia, a trenerowi adekwatnie rozumieć doświadczenie tej osoby i móc zaproponować jej oparcie i pomoc w wymagających tego momentach, przynoszą o wiele lepsze efekty edukacyjne i większą satysfakcję każdej ze stron. Dla mnie osobiście są z kolei niezbędnym czynnikiem, aby wyjść poza jedynie suche przekazywanie wiedzy czy trenowanie kolejnych umiejętności lub technik, i przesunąć się w stronę rozwoju osób z którymi pracujemy, aby zmiana, w której uczestniczymy mogła dotknąć nie tylko sfery poznawczej, ale też głębiej zintegrować się z ludźmi i pełnionymi przez nich rolami.
I sobie i każdemu z was życzę jak najwięcej takich procesów.